Misja na Bałaganowie

Zosia przycisnęła nos do okna swojego obserwatorium w domku na drzewie, wpatrując się w migoczące gwiazdy przez stary mosiężny teleskop dziadka. Jej 8-letni brat Maks podskakiwał podekscytowany 🎵 obok niej, a jego piżama w kosmiczne wzory delikatnie świeciła w ciemności.
“Uważaj, Maks!” zaśmiała się Zosia, gdy prawie przewrócił tacę z przekąskami. “Przecież prowadzimy naukowe obserwacje!”
“Przepraszam!” Maks wyszczerzył zęby, chwytając ciastko. Okruszki posypały się na jego koszulkę, gdy zapytał: “Myślisz, że kiedykolwiek zobaczymy coś naprawdę fajnego tam w górze? Na przykład kosmitów albo statki kosmiczne?”
zosia ostrożnie 🎵 wyregulowała teleskop. “Przecież co noc widzimy fajne rzeczy. Spójrz na te gwiazdy—każda z nich może mieć wokół siebie planety!” Gdyto mówiła, Zosia poczuła dziwne mrowienie w czubkach palców. “Dziś wieczór wydaje się jakiś inny…”
Nagle intensywne fioletowe światło wylało się 🎵 z teleskopu i wypełniło cały domek na drzewie. Stary teleskop zaczął brzęczeć i wibrować, świecąc coraz jaśniej 🎵.
“Zosiu!” pisnął Maks, chwytając siostrę za ramię. “Co się dzieje?”
Zanim Zosia zdążyła odpowiedzieć, światło owinęło się wokół nich jak koc. Kiedy znikło, nie byli już w swoim domku na drzewie. Siedzieli w czymś, co wyglądało jak mały statek kosmiczny 🎵, poskładany z puszek po napojach, starych części rowerowych i tego, co Zosia była prawie pewna, że kiedyś było blenderem jej mamy.
“Jesteśmy w KOSMOSIE!” krzyknął Maks, przyciskając twarz do okrągłego okienka. “PRAWDZIWYM KOSMOSIE!”
Żołądek Zosi wykonał małe salto, gdy wyjrzała i zobaczyła gwiazdy przelatujące obok nich jak smugi białej farby. Ich mały statek mijał planety 🎵 wszystkich kolorów i rozmiarów.
“Jak to w ogóle możliwe?” szepnęła Zosia, ale nie mogła powstrzymać uśmiechu. To było o wiele lepsze niż tylko obserwowanie gwiazd!
Po czasie, który wydawał się jednocześnie wiecznością i krótką chwilą, zbliżyli się do dziwnie wyglądającej planety. Mała mętne kolory – głównie szarości i brązy – ale tu i ówdzie, przez brudną powierzchnię przebijały się błyszczące tęczowe kryształy.
“Wymagane lądowanie awaryjne,” ogłosił przyjazny głos robota, który przypominał Zosi ich szkolną bibliotekarkę. “Proszę trzymać ręce i nogi wewnątrz pojazdu przez cały czas!”
“Awaryjne?” oczy Maksa rozszerzyły się. “Jak w filmach, kiedy wszystko wybucha?”
“Jestem pewna, że nic nam nie będzie,” powiedziała Zosia, choć jej serce biło szybko 🎵, gdy ich statek opadał w kierunku tajemniczej planety.
Z delikatnym stuknięciem wylądowali na powierzchni 🎵. drzwi ich statku zaskrzypiały 🎵 otwierając się, a Zosia i Maks ostrożnie wyjrzeli na zewnątrz.
“Fuj!” Maks dramatycznie zacisnął nos. “Pachnie jak torba sportowa taty zmieszana ze zgniłymi jajkami!”
Zosia musiała się z nim zgodzić. Powietrze było gęste i mgliste, a gdziekolwiek spojrzeli, widzieli góry śmieci 🎵. Nie zwykłych śmieci jak na Ziemi—kosmicznych śmieci! Zepsute gadżety, które migały kolorowymi światełkami, puste pojemniki zmieniające kolory i opakowania, które unosiły się w górę i w dół, jakby nie mogły zdecydować, czy powinny słuchać grawitacji.
Najbardziej niesamowite ze wszystkiego były kryształowe drzewa. Wystawały spod stert śmieci, słabo błyszcząc pod warstwami odpadków. Ich pnie były przezroczyste jak szkło, a ich gałęzie miały liście, które wyglądały jak witraże.
Kiedy dzieci przyglądały się z zachwytem, dziwne niebieskie stworzenia przeszły obok nich, beztrosko rzucając więcej śmieci 🎵 na sterty. Miały po troje oczu, nie miały nosów (co zdaniem Zosi musiało być błogosławieństwem, biorąc pod uwagę zapach) i po cztery ręce każdy.
“To okropne,” szepnęła Zosia, obserwując opakowanie unoszące się przed jej twarzą, zanim wylądowało na kryształowym kwiecie. “Jakby w ogóle nie dbali o swoją planetę!”
Mały niebieski kosmita, mniej więcej ich wzrostu, podszedł, wlokąc swoje cztery stopy przez śmieci. W przeciwieństwie do innych, którzy wydawali się zajęci i niewzruszeni, ten wyglądał na smutnego.