Świąteczny Piekarz

Daleko na biegunie północnym 🎵 w warsztacie Świętego Mikołaja było więcej zamieszania niż kiedykolwiek wcześniej. Radosne dzwonienie dzwonków 🎵 ginęło w hałasie maszyn 🎵 produkujących zabawki i w tupocie elfich stóp. Nadchodziły święta, a tegoroczna lista zabawek wydawała się dłuższa niż kiedykolwiek.
Za ścianami warsztatu, ozdobionymi tapetą w cukierki, mieszkała myszka 🎵 o imieniu Pip. Jej futerko miało kolor cynamonu. Każdego dnia Pip podglądał magiczny świat warsztatu Mikołaja przez małe dziurki w ścianach. Był pełen podziwu dla tego, co widział.
Ulubionym miejscem Pipa była kuchnia, gdzie Babcia Elf czyniła cuda. Była najstarszym elfem w warsztacie, miała srebrne włosy błyszczące jak lameta i okulary na spiczastym nosie. Każdego wieczoru piekła ulubione ciasteczka Świętego Mikołaja – pierniczki w kształcie gwiazdek posypane cukrem, ciasteczka z kawałkami czekolady ciepłe jak zimowy uścisk i miętowe zawijasy. Zapach tych ciastek wypełniał cały warsztat.
W tym roku było jednak inaczej. Maszyny do produkcji zabawek ciągle się psuły 🎵, a Główny Elf zwołał pilne zebranie. „Babciu Elf, twoje zwinne palce są potrzebne przy naprawie maszyn,” ogłosił. „Pieczenie ciasteczek będzie musiało poczekać.”
Przez trzy dni kuchnia stała pusta. W powietrzu nie unosiły się żadne zapachy. Pip zauważył, że Mikołaj wyglądał na rozczarowanego, spoglądając na pusty słoik na ciasteczka podczas swoich wieczornych wizyt w warsztacie.
Czwartej nocy, gdy warsztat ucichł i ostatnie światło zgasło, Pip wyjrzał zza ściany. Na blacie leżała księga przepisów Babci Elf, otwarta, jakby czekała na kogoś, kto ją znajdzie.
Wąsy Pipa zadrżały, gdy przeczytał przepisy 🎵. Po latach obserwowania Babci Elf piekącej ciasteczka znał każdy krok, każdą tajemnicę, każdą szczyptę magii, która czyniła te wypieki wyjątkowymi. Stojąc na tylnych łapkach i patrząc na cichą kuchnię pełną misek i składników, Pip podjął decyzję, która zmieni wszystko – „Zostanę Pomocnikiem od Świątecznych Ciasteczek.”
Pierwszej nocy w kuchni Pip stanął przed swoim największym wyzwaniem. Stół wydawał się wysoki jak góra, a miska do mieszania była tak duża, że mogłaby być jeziorem.